Ostatnio w tym poście interpretowaliśmy dźwięki i obrazy towarzyszące zasypianiu. I jak na zawołanie odkryliśmy w tym samym czasie inną książeczkę, z wierszami na ten temat. Możecie się z niej dowiedzieć jak zasypiają susły, zające, hipopotam czy inne stworzenia. Joanna Kulmowa w poetycki sposób lecz z przymrużeniem oka, pokazuje niezwykłą naturę lirycznych bohaterów. Poetka doskonale bawi się słowem ujawniając problematykę snu: otóż baran, kiedy liczy barany - nie ma co liczyć na sen, lew ma zasypianie po prostu typowo kocie, a czujne zające we śnie - słyszą to/ czego nie ma/ a jest. Dodatkowo obrazki Krystyny Witkowskiej, prowadzone lekko falowaną linią przybliżają ów rozmazany świat, widziany jakby spod lekko przymkniętych powiek.
Nasza Księgarnia 1972, wyd.I
Rytuał towarzyszący zasypianiu musi zostać spełniony. Wasz ulubiony czworonożny przyjaciel pies zwykle pokręci się chwilę w kółko, dziecię może oznajmić: "bez bajki nie zasnę!" lub zająć się układaniem do snu wszystkich swoich lal i misiów;) Kulmowa o zwyczajach związanych z zaśnięciem czy przebudzeniem opowiada tak przekonująco, że wykorzystaliśmy to do zabawy. Przy okazji przypatrzyliśmy się jaką naturę ma każdy z naszych domowników. Kacper bez wątpienia mógłby być dużym kotem, bo lubi się poprzytulać i sobie pomruczeć przed spaniem (nawet, kiedy wstaje pytamy zazwyczaj "czy tygrys się wyspał?"); Lidka alarmuje nas wczesnym rankiem niczym kogut na dachu, no i lubi sobie pośpiewać o czym wspominałam; a Kaja to chyba po części suseł i sówka na razie. Mama śpi jak zając pod miedzą, a tata... no cóż, tata lubi sobie pochrapać;)
Zrobiłam dzieciom maski, które posłużyły do fabularyzowanej zabawy. W sumie podzieliśmy ją na dwa etapy, bo Lidusia wolała jednak poobiednią drzemkę;)
Najpierw więc poczytałam starszemu i poopowiadaliśmy sobie co nieco. Był ciekaw jak zasypiają też inne zwierzęta, pytał o wilki, psy i sarny. Przymierzał swoją lwią maskę i wcielał się w groźnego zwierza. Później dołączyła siostra. Och, nie spanie było im w głowie - najpierw musiały wybrzmieć wszystkie: Łłaaa! i Uuu!
Ja w roli narratora snułam opowieść o głodnym lwie, który wyruszył na polowanie, skradając się przy tym cichutko (K. - odgrywał wszystkie te czynności i naśladował ruchy lwa, a siostra ruchy K.); lew przyczaił się blisko swej zdobyczy i dopadł ją jednym susem (dzieci wykonują szybki skok), zjadał swoją kolację głośno mlaskając i oblizując się języczkiem (ćwiczenia aparatu mowy), klepiąc się po brzuszku, a potem zwinął się w kłębuszek i zasnął...
Powtórzyliśmy to kilka razy aż obudziliśmy malutką;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)