Na okładce książeczki stare auto, niczym przedwojenny ford, a w środku kierowca i pies, który wydaje się beztrosko pogwizdywać. Co dobrego może przynieść ta pozycja, będąca zbiorem wybranych wierszy dla dzieci autorstwa Samuela Marszaka?
Rosyjski poeta żył i tworzył w radzieckiej Rosji, w trudnych czasach zahamowania niezależnej kultury piśmienniczej, zwłaszcza na tle narodowościowym. A w dobie obowiązującej doktryny realizmu socjalistycznego taki pisarz poddawany był często represjom, jeśli jego twórczość nie reprezentowała jedynego słusznego tematu - społecznikowskiego. Do Marszaka sięgano wówczas chętnie wykorzystując jego utwory w celach propagandowych. W Polsce panowała "moda" na przekłady literackie z krajów bloku socjalistycznego, w tym także z Marszaka, którego w ZSRR uważano za inicjatora rosyjskiej poezji dla dzieci. Popularności na pewno przysporzył mu talent pisarski. Konwencja, którą się posługiwał pozwalała na swobodne żonglowanie słowami: żart, absurd, groteska - w naszym rodzimym kręgu znamy ją doskonale z twórczości Tuwima czy Brzechwy. W tego typu poezji dziecięcej 'słowo' broni się samo błyskotliwością podjętego tematu, dowcipem i lingwistyczną zabawą (np. kwintesencja stylu w tłum. K.I. Gałczyńskiego: Stronic dziesięć i pół o tym, skąd się wziął stół).
Obok szczątków ideologicznego moralizmu (Piotruś i strachy, Straszny dzienniczek, Majster popsuj, Święto lasu ) znajdziemy w poniższym zbiorze świat na opak (słownictwo wskazujące na wyolbrzymioną wizję, np. w trakcie snu matematycznego lesera makabryczna wizja robotnika pozbawionego trzech czwartych części ciała ;) Napotkamy tu rzeczywistość poddaną karykaturalnemu opisowi: O hipopotamie, Przygody Reksa-Kleksa, Bagaż, Roztargniony, Wielkolud, Gdyby....
Marszak sprawnie, choć nie bez cienia dydaktyzmu, poruszał się w kręgu tematów odwołujących się do dziecięcego świata zabawy czy beztroski (odwiedziny w Zoo, zwierzęcy pupil, zabawy na strzelnicy, karuzeli, puszczanie mydlanych baniek: wiersze Przyjemny dzień, Lody, Piłka, Karuzela, Wańka Wstańka, Bańka mydlana, Stateczek).
Ponadto zawdzięczamy jemu piękne przekłady wschodnich bajek ludowych (np. Młynarz, chłopiec i osioł czy Sąsiedzi. Ludowa baśń kaukaska- tłum. Jan Brzechwa; Bajka o głupiej myszce - tłum. Janusz Minkiewicz; Bajka o carze i szewcu - tłum. Wanda Grodzieńska).
Jeśli jeszcze nie przekonują Was przytoczone tytuły czy literackie sławy, to zapraszam do przeglądu ilustracji do książeczki autorstwa Zbigniewa Rychlickiego:)
Na pewno w tym retro wydaniu można przeczytać całkiem zgrabne i śmieszne wierszyki w udanym przekładzie. Może warto też poszukać innych utworów pisarza, jak chociażby jego sztuki teatralne powstałe z myślą o dzieciach.
Wspólnie z robaczkami zorganizowaliśmy sobie przednie zabawy, nawiązujące do treści dwóch wierszyków.
1. Lody - tłum. Janusz Minkiewicz
Skusił nas lodziarz z uroczym wózkiem i narobił ochoty na wielosmakowe, kolorowe i gałkowe LODY! Nic dziwnego, bo nie oparł im się nawet bohater historyjki, pewien gruby jegomość, który zjadł tak dużą porcją, że zamienił się w śnieżnego bałwana. A cała okolica w efekcie pokryta była lodem truskawkowym. Brzmi zachęcająco, a więc do dzieła:)
Skorzystaliśmy jeszcze z zimowej aury: dzieci uturlały kule a następnie barwiły ją wcześniej przygotowanymi barwnikami (woda+bibuła). Początkowo używały spryskiwacza, ale kiedy palcom w rękawiczkach szło opornie - po prostu chlustały na śnieg słoiczkami z kolorową wodą. Lodowe kule poddawane zostały dokładnym oględzinom, penetracji i rozpoławianiu - celem podziwiania przekroju:)
2. Bańka mydlana - tłum. Janusz Minkiewicz
W naszym kręgu cywilizacyjnym chyba nie ma dziecka, które nie kochałoby wydmuchiwać baniek, ba, przecież one już zdominowały cały świat! Każdą zabawę, imprezę domową czy plenerową i wolny czas uświetniają bańki mydlane. Niezależnie czy duże, czy małe, klejące, pryskające czy trwalsze - lubimy je wszyscy. Dlaczego więc na palcach jednej ręki można policzyć dedykowane im historyjki, wiersze czy piosenki?
Wierszyk Marszaka ma za to aż 11 strof, mówiących o technice powstawanie baniek, o ich połyskliwych kolorach oraz o ulotności i przemijalności; podmiot liryczny przypisuje bańce nawet antropomorficzną cechę nadętości:
Nie warto po niej płakać,
chociażby już dlatego,
że wiersz ten stał się dłuższy
od życia jej całego...
Bańki są cudownym zjawiskiem w oczach dzieci i uczą, że nic nie można mieć na własność.
Radość tworzenia jest tym na czym się skupiamy i czym się dzielimy.
Domowy sposób na troszkę mokrą zabawę angażującą na długo (pół szklanki ciepłej wody, jedna czwarta szklanki płynu do naczyń, łyżka cukru - ewentualnie gliceryny aptecznej, zamieszać i odstawić na parę godzin). Do tak sporządzonej mikstury wystarczy delikatnie naciąć słomkę na krzyż lub zrobić oczko z cienkiego drutu. Bańki wychodziły nam super. Przy okazji to praktyczne ćwiczenie oddechowe i aparatu mowy:)
Bańkowo-piankowe lody pojawiły się w następstwie wieczornych igraszek w kąpieli. Tym razem dzieci wdmuchiwały powietrze w mieszaninę mydła i wody - jedna z moich ulubionych zabaw z dzieciństwa. Byli bardzo ciekawi, czy można zrobić kolorową piankę, więc spróbowaliśmy zafarbować mydliny znów bibułką. Efekt baniek szybko wyrastających ponad poziom kubeczka obojgu szalenie się spodobał, tak że produkowali co raz nowsze okazy.
Nasza Księgarnia 1965, wyd. I,
wybór i redakcja Wandy Grodzieńskiej,
Samuel Marszak (1887-1964)
Obok szczątków ideologicznego moralizmu (Piotruś i strachy, Straszny dzienniczek, Majster popsuj, Święto lasu ) znajdziemy w poniższym zbiorze świat na opak (słownictwo wskazujące na wyolbrzymioną wizję, np. w trakcie snu matematycznego lesera makabryczna wizja robotnika pozbawionego trzech czwartych części ciała ;) Napotkamy tu rzeczywistość poddaną karykaturalnemu opisowi: O hipopotamie, Przygody Reksa-Kleksa, Bagaż, Roztargniony, Wielkolud, Gdyby....
Marszak sprawnie, choć nie bez cienia dydaktyzmu, poruszał się w kręgu tematów odwołujących się do dziecięcego świata zabawy czy beztroski (odwiedziny w Zoo, zwierzęcy pupil, zabawy na strzelnicy, karuzeli, puszczanie mydlanych baniek: wiersze Przyjemny dzień, Lody, Piłka, Karuzela, Wańka Wstańka, Bańka mydlana, Stateczek).
Ponadto zawdzięczamy jemu piękne przekłady wschodnich bajek ludowych (np. Młynarz, chłopiec i osioł czy Sąsiedzi. Ludowa baśń kaukaska- tłum. Jan Brzechwa; Bajka o głupiej myszce - tłum. Janusz Minkiewicz; Bajka o carze i szewcu - tłum. Wanda Grodzieńska).
Jeśli jeszcze nie przekonują Was przytoczone tytuły czy literackie sławy, to zapraszam do przeglądu ilustracji do książeczki autorstwa Zbigniewa Rychlickiego:)
Na pewno w tym retro wydaniu można przeczytać całkiem zgrabne i śmieszne wierszyki w udanym przekładzie. Może warto też poszukać innych utworów pisarza, jak chociażby jego sztuki teatralne powstałe z myślą o dzieciach.
Wspólnie z robaczkami zorganizowaliśmy sobie przednie zabawy, nawiązujące do treści dwóch wierszyków.
1. Lody - tłum. Janusz Minkiewicz
Skusił nas lodziarz z uroczym wózkiem i narobił ochoty na wielosmakowe, kolorowe i gałkowe LODY! Nic dziwnego, bo nie oparł im się nawet bohater historyjki, pewien gruby jegomość, który zjadł tak dużą porcją, że zamienił się w śnieżnego bałwana. A cała okolica w efekcie pokryta była lodem truskawkowym. Brzmi zachęcająco, a więc do dzieła:)
Skorzystaliśmy jeszcze z zimowej aury: dzieci uturlały kule a następnie barwiły ją wcześniej przygotowanymi barwnikami (woda+bibuła). Początkowo używały spryskiwacza, ale kiedy palcom w rękawiczkach szło opornie - po prostu chlustały na śnieg słoiczkami z kolorową wodą. Lodowe kule poddawane zostały dokładnym oględzinom, penetracji i rozpoławianiu - celem podziwiania przekroju:)
Toteż kiedy już nic z nich nie zostało zabawę kontynuowaliśmy w domu. W zamrażalniku utrwaliłam parę śnieżek, dzięki czemu nie topiły się zbyt szybko. Barwniki dzieciaki zakraplały strzykaweczkami, obserwując jak wnika on w strukturę śniegu.
Apetyczne w wyglądzie dzieła powstały. Na koniec doświadczanie zjawiska jakim jest topnienie. Po drodze owocowa granita oraz mieszanie kolorów.
Doskonałe, niebywałe!
2. Bańka mydlana - tłum. Janusz Minkiewicz
W naszym kręgu cywilizacyjnym chyba nie ma dziecka, które nie kochałoby wydmuchiwać baniek, ba, przecież one już zdominowały cały świat! Każdą zabawę, imprezę domową czy plenerową i wolny czas uświetniają bańki mydlane. Niezależnie czy duże, czy małe, klejące, pryskające czy trwalsze - lubimy je wszyscy. Dlaczego więc na palcach jednej ręki można policzyć dedykowane im historyjki, wiersze czy piosenki?
Wierszyk Marszaka ma za to aż 11 strof, mówiących o technice powstawanie baniek, o ich połyskliwych kolorach oraz o ulotności i przemijalności; podmiot liryczny przypisuje bańce nawet antropomorficzną cechę nadętości:
Nie warto po niej płakać,
chociażby już dlatego,
że wiersz ten stał się dłuższy
od życia jej całego...
Bańki są cudownym zjawiskiem w oczach dzieci i uczą, że nic nie można mieć na własność.
Radość tworzenia jest tym na czym się skupiamy i czym się dzielimy.
Domowy sposób na troszkę mokrą zabawę angażującą na długo (pół szklanki ciepłej wody, jedna czwarta szklanki płynu do naczyń, łyżka cukru - ewentualnie gliceryny aptecznej, zamieszać i odstawić na parę godzin). Do tak sporządzonej mikstury wystarczy delikatnie naciąć słomkę na krzyż lub zrobić oczko z cienkiego drutu. Bańki wychodziły nam super. Przy okazji to praktyczne ćwiczenie oddechowe i aparatu mowy:)
Bańkowo-piankowe lody pojawiły się w następstwie wieczornych igraszek w kąpieli. Tym razem dzieci wdmuchiwały powietrze w mieszaninę mydła i wody - jedna z moich ulubionych zabaw z dzieciństwa. Byli bardzo ciekawi, czy można zrobić kolorową piankę, więc spróbowaliśmy zafarbować mydliny znów bibułką. Efekt baniek szybko wyrastających ponad poziom kubeczka obojgu szalenie się spodobał, tak że produkowali co raz nowsze okazy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)