Naszym dzieciom.


22 paź 2014

Żyrafa u fotografa

Figlarne, lekko zadziorne lecz wesołe w tonie wiersze dla dzieci Ludwika Jerzego Kerna wydała w 1961 roku Nasza Księgarnia w książce, której tytuł pochodzi od otwierającego ją wierszyka, pt. Żyrafa u fotografa. Ten wiecznie uśmiechnięty fraszkopisarz, jak mówiono o autorze Ferdynanda Wspaniałego (1963), potrafi zainteresować najmłodszych nie tylko humorystycznie napisanymi historyjkami, ale przede wszystkim ich niekonwencjonalnością.  

                                                                           wyd. I

Tematem wierszyka może być tu zarówno niemieszcząca się w kadrze żyrafa, fruwający prosiaczek, jeże czeszące się na jeża czy też babcia z domalowanymi wąsami. Czytelnik może nawet początkowo wydawać się zdziwiony oryginalnością utworów, jednak po chwili przyjmuje ich treść za zupełnie oczywistą i bez najmniejszych przeszkód może czerpać przyjemność ze słownej gry wypowiedzianej z przymrużeniem oka.

Nam również spodobało się kilka fraszek. Przede wszystkim o tytułowej żyrafie, której fotograf musiał zrobić aż dwa ujęcia, rzecz jasna "za dopłatą drobną".
Była to też okazja by chwycić w łapki stary rosyjski aparat z czasów mojego dzieciństwa, przypomnieć jego zasadę działania i pobawić się nim w naszym prywatnym atelier;)
Z kolei z prześwietlonej kliszy udało nam się wspólnymi siłami stworzyć zabawne zakładki do książek. Teraz już nie będą nam się mylić strony podczas lektury.



Jeśli ktoś chce się przekonać jakie inne nieprawdopodobne historie kryją się w tej książeczce koniecznie musi odkurzyć jakaś starą półkę i sięgnąć po tę pozycję. Może tam na przykład spotkać pewnego bardzo długiego węża albo dziwną zwrotkę z ciotką w środku.






Albo przekonać się, że śnieg zimą może być na przykład kolorowy:) Nie powiem, że uwierzyłam w to od razu, ale jak zobaczyłam któregoś razu pewną Kacperkową kolorowankę - pomyślałam, że wszystko jest możliwe:) Kacperek od jakiegoś czasu raz dobiera kolory zgodnie z rzeczywistością, a innym razem, zupełnie dowolnie. Czasem świadomie, a czasem nie. Najfajniejsze jednak, że ta twórcza ekspresja pozwala mu wyrazić swój nastrój, pośmiać się i pokombinować. Kiedy słyszę w ciągu dnia jego zaczepne pytania: "Od kiedy mleko jest czarne?", "od kiedy ogórek jest niebieski?"  - zmuszona jestem pomyśleć nad odpowiedzią, która będzie go satysfakcjonowała. "Może od wtedy jak się przypaliło" - wymyślam - "może jak ogórek zsiniał z zimna" - i wtedy zaczyna się najlepsza część zabawy:)
Książeczka Kerna uczy złapać dystans do kilku spraw, a tak jak autor bawi się w niej słowem, tak Kazimierz Mikulski stwarza do niej swoje surrealistyczne ilustracje.

                                                            materiały: malowanka z miesięcznika Abecadło 2013, nr 1

Prawda, że pogodniej patrzy się na świat, widząc taki rysunek? Nawet, jak się już zaczyna troszkę tęsknić za tym białym, bielutkim, miękkim, mięciutkim, świeżym, świeżutkim śniegiem.

2 komentarze:

  1. Nie znałam tych fraszek, ale mam wielka ochotę je poczytać. Świetny pomysł z dodatkowymi zajęciami to czytania - aż szkoda ze nie jestem jeszcze dzieckiem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję - ależ każdy z nas ma w sobie coś z dziecka:):) - pozdrawiam Cię serdecznie!

      Usuń

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)