Naszym dzieciom.


28 wrz 2014

Pan Szyszkowski

Od tygodnia niemal nie schodzi nam z ust: "Kasztanowe ludki!", "Kasztanowe ludki"!
Pogoda za oknem sprzyja domowym pracom ręcznym z wykorzystaniem wcześniej nazbieranych skarbów jesieni. To już chyba na stale zakorzeniony jesienny rytuał, by z kasztanów, żołędzi i szyszek tworzyć cudaczne zabawki. Ileż one nie mają określeń i ról, przydzielanych im przez najmłodszych. A ile budzą emocji! Myślę, że nie ma nikogo, kto by w dzieciństwie nie próbował poskładać choć jednego leśnego ludka. I czy to stworki wykonane rękami dzieci, czy bardziej wyrafinowane ozdoby rękodzielników - towarzyszą nam o tej porze roku od wielu pokoleń.
Dlatego chcemy Wam dziś przedstawić opowiadanie wierszem z udziałem jesiennych darów, pt. Pan Szyszkowski  - Czytelnik 1957. Prawdziwy staroć.



Lucyna Krzemieniecka, stylizując swój utwór na ludowy, sugeruje, że początków tej zabawy należy szukać u korzeni. To dzieciom żyjącym na co dzień blisko natury autorka przypisuje naturalną wrażliwość na piękno zmieniającego się otoczenia. Oprócz tej wrodzonej spostrzegawczości dzieci wiejskie - bohaterowie Krzemienieckiej - są obdarzone zmysłem poznawczym i talentem bliskim rzemieślnikowi.
Wiersz Czas do lasu iść, z tego zbiorku, pokazuje pierwszy moment, w którym podjęte zostało twórcze działanie:

Czas do lasu iść,
wziąć paprotki liść,
liście buka, listki brzozy - 
wzorek z tego się ułoży.
Będzie cieszył nas
w chłodnej zimy czas.

Czas żołędzi wziąć,
zgrabnie skrajać, ściąć.
Kiedy się przemienią w duszki,
dać im z kory kapeluszki
i postawić w kąt
leśnych duszków rząd.

Oto warsztat nasz,
darował go las:
dużo listków ciemnych, jasnych - 
ułożymy z nich obrazki.
Przypomną nam las
w chłodnej zimy czas.

Pan Szyszkowski jest jednym z owoców wesołej zabawy:


To Krasnalek. Dzieci same 
go zrobiły. 

Rączki, nóżki są z zapałek, 
z szyszki brzuszek, 
piórkiem ptaszka 
ozdobiony kapeluszek.

Zastanawiające, że Krzemieniecka uczyniła z tej zabaweczki bohatera kilku przygód. Nie jest mu dane stać spokojnie na półce. Wyobraźnia dziecka podpowiada, że z powodzeniem szyszkowa figura może na przykład wystąpić w domowym teatrzyku:

Scena będzie z pudła,
kurtyna z ręcznika,
Szyszkowski artystą
sławnym w teatrzyku.



Zabawka ta, co ciekawe, nie nudzi się dzieciom, ale towarzyszy im całą zimę. Jest świadkiem ręcznego wykonywania ozdób na drzewko z boru: wszystkie inspirowane bezpośrednio naturą (rajskie jabłuszka, łańcuszki z jarzębiny, ptaki, pająki, gwiazdy).
Szyszkowski to gubi się, to znów znajduje, aż wreszcie wiosną powraca do swojej macierzy - do lasu.
Sam tekst książeczki już nieco archaiczny, uzmysławia, że takiego dziecięcego świata, jak ten literacki, pokazany na pożółkłych kartkach, już nie ma dzisiaj. Świata, w którym tak po prostu dzieciom zaszczepiana jest miłość do ... no właśnie do czego?... do świata. Choćby poprzez zabawę, podróże, obcowanie z przyrodą, gawędy bliskich... A może jednak istnieje?







Ilustracje do książki - Irena Kuczborska - przepiękne i spójne z tekstem.
K. chciał nawet pokolorować czarno-białe rysunki. Czasem jednak nie trzeba już niczego kolorować.
Zwyczajna opowieść o czymś zwykłym, może stać się tą niezwykłą i fascynującą.

Za to zrobiliśmy całą moc ludków, a żeby im było u nas dobrze, urządziliśmy im małą, leśną scenerię. Po zabawie ochoczo wracają na swoje miejsca;)





Oprócz tego powstały obrazki z zasuszonych liści. Kacper zaprojektował choinkę z lampionami i ciastkami oraz liściaste ludki, zasugerowane przez mamę, po czym ostrożnie nakleiliśmy wybrane listki na kartki. Prace zawisły w naszej domowej galerii.



Użyte materiały, najlepiej jeśli będą różnej maści i gabarytów, np.:

kasztany wraz z łupinami,
żołędzie i liście dębu szypułkowego i dębu czerwonego
łupiny orzechów włoskich i laskowych
dzika róża, jarzębina,
listki akacji, olchy, klonu,
mech, piórka,
plastelina, zapałki lub wykałaczki
kawałki kory
sosnowe igiełki
szyszki sosny, świerku itd.

Polecamy zabawę!

3 komentarze:

  1. Jestem tu po raz pierwszy i bardzo mi się podoba :-)
    Ileż tu inspiracji z książek :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem 10 lat, gdy moja Mama malowała te ilustracje. Zaglądałem jej przez ramię;-)

    Pozdrawiam serdecznie,
    Tomasz Kuczborski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie. To dla mnie zaszczyt gościć Pana na moim skromnym blogu. Gratuluję osobistych przeżyć i wspomnień, są niezwykłe i warto o nich mówić... Dziękuję.

      Usuń

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)