To jest krasnal Gapcio. Nie ma wąsów, brody...
Będzie on miał różne zabawne przygody.
Tymi słowami Wiera Badalska zaprasza do lektury książeczki pt. Przygody Gapcia (nasze wydanie: Nasza Księgarnia 1986, wyd. I). Wesoła opowieść o krasnalku, który stale popadał w tarapaty, wywołała uśmiechy na naszych twarzach. Pomiędzy wersami można oczywiście doszukiwać się tu moralizatorskiej nuty, osnutej wokół nieco "gapiowatego" chłopca, a piętnującej jego wady i niewiedzę co do różnych zjawisk zachodzących w naturze. Krasnal bowiem bądź to zmaga się z wiatrem, z przeciągiem, bądź z topniejącym lodem i śniegiem, z którego chce ugotować kaszę. Innym razem fascynuje go tęcza na niebie
i chętnie uszyłby sobie z niej palto. To znów szuka ziemniaków na górnych pędach, wśród liści. Mimo to, ma jednak wielu leśnych przyjaciół, którzy zawsze śpieszą mu z pomocą.
Ilustracje książkowe: Zdzisław Witwicki
Naszym zdaniem trzeba mieć jednak odwagę, by uczyć się na własnych błędach, nawet, jeśli te wydają się czasem śmieszne. A trzeba przyznać, że Gapcio był niezwykle ciekawy świata i ten jego głód przygód wpędzał go w najróżniejsze zadziwiające sytuacje. Można nawet stwierdzić z całą pewnością, że krasnalek był po prostu eksperymentatorem, który poszukuje nowych doświadczeń i bada je, by przekonać się jak to jest...
Dlatego czujemy, że jest tak bliski naszym ciekawskim i wszędobylskim maluchom:)
Wobec tego zabawiliśmy się w robienie eksperymentów. To nowe trudne słowo przyjęte zostało ochoczo, jak i rezultaty naszych dociekań.
Najpierw chcieliśmy się przyjrzeć topniejącym kostkom lodu, które jednego dnia zrobiliśmy sobie sami w silikonowej foremce. Dodatkowo zatopiliśmy w wodzie mrożone owoce, kolorową posypkę do tortów, a nawet tic-taca. Inne kostki powstały z zamrożonego soku. Tym sposobem wyszło bardzo kolorowo:
Drugiego dnia przygotowaliśmy szklanki z czystą, chłodną wodą i kolejno wrzucaliśmy do nich nasz lód. Oto co zaobserwowaliśmy:)
- lód jest zimny, woda mokra
- kostki lodu rozpuszczały się powoli w wodzie - topniały
- kolorowe cukierki zafarbowały lód, a potem wodę w szklance
- podobnie kostki z soku i te z owocami topiąc się barwiły wodę
- nasz lód z owocami topił się najdłużej
Kolejnym eksperymentem była również zabawa z tęczowymi kolorami.
Wycięliśmy z bloku technicznego okrąg, którego wewnętrzne pola K. pomalował odpowiednio kredkami według instrukcji. W środek zatknęliśmy ołówek i dalejże kręcić nasze kółeczko.
Okazało się, że kolory wprawione w ruch nie są już tak wyraźnie widoczne jak przedtem, a nawet zlewają się w jeden. Przypominała nam się zabawa wirującym bąkiem - tu także kolory znikały, kiedy zabawka kręciła się bardzo bardzo szybko po podłodze.
Pechowy Gapcio skłonił nas do jeszcze jednego doświadczenia z udziałem balonika.
Chcieliśmy sprawdzić, co się stanie kiedy na przykład potrzemy mocno powierzchnię balonu o ubranko.
Przygotowaliśmy sobie serwetkę, którą następnie porwaliśmy na małe kawałki oraz odrobinę cukru.
To było dopiero ciekawe zjawisko - balon potrafił przyciągnąć cukier i kawałki serwetki, jak magnes:)
Podobnie, choć nieco gorzej, zachowywały się plastikowe jajeczka, mocno potarte o spodnie.
Sprawdzaliśmy też jak unoszą się piórka, kiedy na nie dmuchamy. Parę z nich umieściliśmy pod otwartym oknem tarasowym, a następnie otwierając drzwi zrobiliśmy przeciąg. Kacperek był zdziwiony, że piórka nie wyleciały na zewnątrz domu, ale podmuch wiatru wessał je do pokoju.
Eksperymenty ze znikającymi kolorami i magicznymi balonami zaczerpnęliśmy z tej oto książeczki Angeli Wilkes, wydanej przez Polską Oficynę Wydawniczą "BGW" z roku 1991.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)