Naszym dzieciom.


28 lis 2015

Tajemnice motyli

Przywołujemy tym wpisem niemal wiekową już baśń Stefanii Szuchowej, którą pisarka debiutowała w 1920 roku. Nasze wydanie Tajemnic motyli pochodzi z 1958 roku, a zilustrowała je Teresa Tyszkiewiczowa.

                                wyd. I (III) przejrzane i poprawione przez autorkę
Lektura tej książki już po pierwszych kilku rozdziałach zdradza warsztat pisarski autorki, bazujący na konwencji baśni pozytywistycznej, którą zapoczątkowała u nas Maria Konopnicka. 
Szuchowa stworzyła pełen cudowności świat motyli, który miał małemu czytelnikowi odsłaniać nie tylko piękno przyrody, ale także miał uczyć go określonego typu wrażliwości na krzywdę innych. Obecny jest tu element nienarzucającego się dydaktyzmu. Autorka chętnie sięgała po wzorce ludowe, które jednoznacznie pozwalały odróżnić dobro od zła. Sama treść, napisana opisowym językiem, choć miejscami dość infantylnym, przedstawia się następująco:
Oto królowa motyli wysyła w świat swoich podopiecznych, aby każdy z nich, przeżywając swoją osobistą przygodę, zdobył dla siebie imię. Antropomorficzne motyle stawiane są w toku narracji w przeróżnych sytuacjach i muszą dokonywać wyborów swojej życiowej drogi. Dzięki temu odkrywają kim są i co szlachetnego mogą zrobić dla innych. Wracają do swej pani odmienione, wypowiadając kolejno swoją nazwę. 
Mistyfikacja genezy motylich nazw jest  ciekawym zabiegiem z punktu widzenia ich brzmienia w tradycji ludowej: kto nie chciałby przeżyć fascynującego spotkania z Perłowcem, Pokrzywniczkiem, Rusałką, Tęczowcem, Żałobnikiem, Paziem Królowej, Admirałem, Pawikiem, Kapustnikiem czy Złotym Listkiem?












Przeczytałam dzieciom jedną historię, tę o Małym Królu, osieroconym chłopcu, który w dniu swoich imienin zwykł otrzymywać od zaprzyjaźnionych dzieci podarki. Obchodząc dziesiątą rocznicę imienin, mały król również wyprawił przyjęcie dla gości. Otrzymał zabawki i prezenty niezwykłe, godne młodego władcy: wspaniale wyposażony okręcik z żaglami, szablę wysadzaną szmaragdami, łopatkę i grabie, pudełko-domek ze słodkościami, książkę z trzema tysiącami obrazków, latawiec oraz pawia do swego ogrodu od tajemniczej księżniczki.
Najpiękniejszym prezentem okazało się jednak dla niego małe tekturowe pudełko, ofiarowane królowi przez ogrodniczka.

- Jest to domek, z którego wyfrunie motyl. Postaw to, królu, w swoim pokoju, czekaj cierpliwie i zaglądaj co dzień.

Kiedy wreszcie upragniony motyl opuszcza swój kokon, małemu królowi staje przed oczami kolejna tajemnica, w postaci rysunku na motylich skrzydłach. Babcia wyjaśnia to chłopcu tak:

- (...) Kiedyś, gdy poznasz świat i dużo obcych ludzi, spotkasz nie jedną taką tajemnicę. Znajdziesz nagle w czyimś obcym sercu to, co kryłeś długo w swoim. To wcale nie będzie bardziej dziwne...

Pawie pióra i pawie oczko na skrzydłach motyla intrygują królewicza, który okazuje się być chłonnym świata obserwatorem, chłopcem o bogatej wyobraźni i dobrym sercu. 

Motyle od wieków są niewątpliwie ogromną inspiracją dla człowieka. Niezależnie jednak od tego, jakie znaczenie kulturowe się im przypisuje, warto dbać o te piękne owady w przydomowych ogrodach.

Dlatego, wiedzeni silną potrzebą i ciekawością, całą rodzinką zbudowaliśmy im domek. Dzieciom taka praca przysporzyła mnóstwo radości. Tato pomógł poskręcać szkielet domku (deseczki jak zwykle z odzysku - pozostałość po ogrodzeniu) oraz wywiercił otwory w dociętych kawałkach drewna. My cięliśmy z synem trzcinę na kawałeczki. Najlepszym zajęciem dla obojga było układanie budulca wewnątrz domku i projektowanie łóżek dla owadzich lokatorów.



Kacper nawet sądził przez moment, że motyl zamieszka w każdej rurce, i że będziemy mieć cały ogród w motylach....

Za nim to nastąpi, podzielimy się jeszcze jednym wierszykiem o motylach (z książeczki, o której już niebawem, mam nadzieję):

Powiedzcie mi,
Gdzie zimują motyle?
Może w domu,
A może u babci
W pudełku od szpilek?
Powiedzcie mi.
Skrzydełkami machają
Tak gorliwie.
I tak wszystkie
Chciałyby straszliwie,
Zobaczyć słońcem wiosny
Wyzłocone dni.

(Włodzimierz Prichodźko, Powiedzcie mi)

A kto z Was nie uwolnił w życiu chociaż jednego motyla, kiedy ten obudzony wiosną, tłukł się bezradnie po szybie? Ja to robiłam często jako mała dziewczynka.

Uwolniliśmy też motylki spod naszych rączek, daliśmy im polatać trochę po domu:





Pawie oczka, motyw lubiany w ludowej tradycji i w dekoracjach około-świątecznych: pierwsze ozdoby tym sposobem już za nami:)



2 komentarze:

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)