Naszym dzieciom.


14 paź 2018

Gdzie się chowa śnieżna sowa?

I gdzie się chowają pozostałe zwierzęta, kiedy wchodzimy do lasu? Są płochliwe, to pewne. Czasem natrafiamy na jakiś świeży trop, czasem sójka zdąży ostrzec wszystkich mieszkańców w porę. Innym razem jaszczurka szybciutko zaszyje się w liściach lub przebiegnie spłoszony na polu koziołek, dopadając bezpiecznej ściany lasu. Samotnie mamy więcej szczęścia niż z rozemocjonowaną gromadką. No więc, gdzie te zwierzaki?











Pobawiliśmy się w chowanego między drzewami, poszukaliśmy również zwierząt w książce Naszej Księgarni, a ponadto mogliśmy je policzyć!

Gdzie się chowa śnieżna sowa? Znajduj zwierzęta na wszystkich kontynentach!
(Brendan Kearney, przeł. Joanna Wajs, NK 2018), to książka, która może być wstępem do przeżycia fascynującej przygody ze światem fauny. Każda rozkładówka tej książki jest planszą przedstawiającą krajobraz z różnych stref klimatycznych na Ziemi. Wprowadzeniem do nich jest mapa świata z legendą. Zadaniem czytelnika jest odszukanie konkretnej liczby niezwykłych gatunków, które ukryły się pomiędzy skałami, w wodzie czy na konarach drzew. 
Znalezienie 15 ryżojadów lub 78 robaków rurkowych gwarantuje, że zapamiętamy je już na zawsze. Czytanie tej książeczki to przy okazji super mnemotechniczna zabawa. Ale spokojnie, poradzą sobie z nią dzieci, które zliczają nawet do pięciu. Polecamy!




1 paź 2018

Pan Sowa jedzie na wakacje


Smakujecie jeszcze letnie chwile czy już mocno wsiąkliście w jesienny rytm szkoły i pracy? Przed nami sporo nowych wyzwań, dlatego uważnie czerpiemy z zasobów wakacyjnej energii. Pielęgnujemy te dobre momenty, ażeby nie wytracić sił już na samym początku. Uraczymy Was dzisiaj relacją z naszego, jeszcze wakacyjnego, plenerowego czytania, które było jednym z tych naszych sposobów na regenerację, bycie razem i kreatywne wyrażanie siebie. 
A wszystko w otoczeniu lasu, który coraz bardziej woła i opowiada, przekonuje i zaprasza, przyciąga i koi.

Na spacer wybraliśmy się z książką dla kilkulatków - książką napisaną przez ulubionego pisarza Ulfa Starka. Najpierw jednak była obowiązkowa przebieżka piaszczystą drogą, bo nogi same nas niosły. Książka lekka, można taszczyć;) Dzieci dały się ponieść nie tylko nogom, ale i wyobraźni ukierunkowywanej przez las. Zasłyszałam od nich wówczas moc nowych historii, które wspólnie tworzyły na poczekaniu, wyciągając z zarośli coraz dłuższe tyczki.




Obserwowałam ich poczynania z radością.
Dzieciaki za to w najlepsze robiły z leśnego piasku magiczny pył, który miał nam dodawać siły i posypywały się nim hojnie. Z liści i trawy zrobiły sakiewki.
Z licznych patyków - naturalnie laski i podpórki, magiczne kije. Z największych okazów powstawały "kije przewodnie", przy których rodzeństwo wypowiadało  zgodnie wymyślone hasło: Kiju naszego przodka, prowadź nas!    :)






Kiedy znaleźliśmy przewróconą kłodę, zatrzymaliśmy się przy niej, żeby przeczytać książkę o leśnej szkole.


Pan Sowa, oddany nauczyciel i pasjonat leśnego życia, niespodziewanie zasypia w czasie lekcji. Okazuje się, że jest niemożliwie przemęczony pracą. Potrzebuje solidnie wypocząć i złapać oddech, decyduje się więc wyjechać na wakacje. Na czas jego nieobecności ma zastąpić go Sroka. 




Pan Sowa jedzie na wakacje (Ulf Stark, ilustracje Ann-Cathrine Sigrid Ståhlberg, IKEA - SKOGSLIV 2015)

Zabawna historia zawarta w tej książce pokazuje szkołę, w której obowiązują pewne zasady (podczas lekcji nikt się wzajemnie nie zjada), ale także szkołę, w której szanuje się swój odmienny tryb życia i różnice gatunkowe. Mottem tej leśnej szkoły jest hasło: gdy się świetnie bawimy, nauka przychodzi znacznie łatwiej. Nawet, kiedy zwierzęta poznają nawzajem swoje zwyczaje, sposoby pożywiania się czy techniki budowania domów, wynoszą z takiej lekcji sporą dawkę zadowolenia ze zdobytej w nietypowej formie wiedzy. Przy okazji przygoda, która ich spotkała, uczy współdziałania w grupie, praktyczności i uwagi - słowem wymarzona lekcja :)

Po wysłuchaniu opowieści dzieci były zaintrygowane konceptem tworzenia gniazda i budowaniem bazy pod leśną szkołę - niestety ciemna chmura nie zachęcała wtedy do realizacji pomysłów. Spacer zakończyliśmy zebraniem kilku skarbów, bo to stały dziecięcy rytuał.

Za parę dni znów byliśmy w lesie, całą rodzinką. Tym razem nie taszczyliśmy książek, w zamyśle mieliśmy się wyciszać (ja) ;)
Po zdobyciu jakiejś leśnej górki synowi przypomniała się leśna szkoła, od razu  chciał ją zbudować. Siostry ochoczo przystąpiły do tworzenia sobie wiadomej, oswojonej przestrzeni.
 Budulec -  naturalny (gałązki leżące na ziemi), styl - spontaniczny minimalizm.
Jeden patyk, jedna gałąź, którą można wyznaczać kierunki, komponować układy wertykalne i horyzontalne, i tyle możliwości... Można je nieskończoną ilość razy przeciągać z miejsca w miejsce, tworząc ławki i siedziska; można opierać o siebie, budując szkielet schronu; można łamać na mniejsze cząstki i robić "pułapkę".








Wpisem tym żegnamy wakacyjne odsłony przygód pod hasłem Czytam las!

Nadzieję mamy, że nadchodząca pora roku odsłoni przed nami nowe światy w sposób nieskrępowany i zapierający dech. Już czujemy przedsmak jesieni. A kiedy aura nie pozwoli pobyć w lesie, znów odkurzymy nasze stare książeczki.