Kiedy dziecię przychodzi na świat zwykle najbliższa rodzina nastawia się na zmiany w swoim życiu. Trzeba przeorganizować tryb pracy, przysposobić otoczenie na przyjęcie nowego członka czy po prostu wsłuchać się w potrzeby tego najmniejszego człowieka w domu. To wszystko na ogół jest wiadome dla najbardziej wtajemniczonych mieszkańców, ale dla takiego na przykład domownika, jak nasz czworonożny pupil - to już nie taka prosta sprawa.
Przekonał się o tym pewien sympatyczny jamniczek z książeczki pod tytułem Groszek i Natalia Wandy Majerówny (Krajowa Agencja Wydawnicza 1975, wyd. I). Groszek, bo tak wabił się ów bohater, ze swojej psiej perspektywy opowiada o tym, jak to jest, kiedy Pan domu na przykład ustawia dziecięce łóżeczko kosztem choćby ulubionego psiego fotela... Nie trudno wtedy o chaos w jamniczej głowie. Na szczęście, stworzenie zwane Natalią okazuje się rozumieć psią mowę i szybko zaprzyjaźnia się z Groszkiem. Pies towarzyszy odtąd Natalce w dorastaniu, które znowu nie przebiega bez niezwykłych zdarzeń. Zwłaszcza, jeśli jest się dzieckiem o wyjątkowych zdolnościach takich jak latanie...
Przezabawna opowiastka stała sobie dłuższy czas w Kacperkowym pokoju, ustawiona frontem cieszyła oczy okładką z ulubionym motywem. Czekałam, aż synek sam po nią sięgnie. Może to zbieg okoliczności (choć ostatnio wiele się ich zbiega i spotyka;) ale poprosił o jej przeczytanie tuż przed narodzinami Kai. Tym bardziej cieszyłam się, że z humorem potraktujemy ten ważny temat. Przeczytaliśmy rozdzialikami i odłożyliśmy do wykorzystania. Pomysł kiełkował i czekał na realizację.
Aż do momentu, w którym zobaczyłam na aukcjach wydanie książki Iwony Chmielewskiej W kieszonce (Media Rodzina 2015). Dzieci niczym z babcinego haftu, ubrane w fartuszki z kieszonkami, zachęcały do zakupu i zajrzenia do środka.
W naszej Chatce lubimy takie czytelnicze doznania, jak coś trąci myszką i do tego pachnie farbą drukarską;) Tak więc zajrzeliśmy do wnętrza autorskich kieszonek, a ich zawartość zupełnie przekroczyła nasze wyobrażenia. Dzieci dały się uwieść zagadkowym kolejnym stronom.
A co łączy te dwie pozycje? Niewątpliwie pewien rodzaj realizmu magicznego oraz motyw kieszonki, a jakże:)
Nawiązując do ostatniego rozdziału z Groszka i Natalii postanowiliśmy zrobić własną książeczkę, taką, która byłaby o NAS.
- Jesteśmy twoje Ciotki! - zawołały Ciotki, dotknęły policzków i noska Dziewczynki, i podały jej masę różnych paczuszek. (...)
- A tu... - szepnęły zawstydzone troszkę Ciotki - jest dla ciebie książeczka... od nas.
(...)
Myślałbym, że to wszystko mi się śniło, gdyby nie siedząca obok Natalka z małą, kolorową, szeroko otwartą książeczką...
Zajrzałem do niej ciekawie i aż podskoczyłem!
Zobaczyłem p r z e p i ę k n g o Psa Jamnika obok maluśkiej, grubiutkiej Dziewczynki...
TAK! SŁUCHAJCIE! To Natalia, a Jamnik... TO JA! Nie namyślając się dłużej wskoczyłem do książeczki, a za mną Natalia. Nie wierzycie? To otwórzcie na pierwszej stronie! No...?
Ilustracje (Ach!) - Krystyna Sienkiewicz
Koncept polegał na tym, by każdemu z domowników stworzyć jego osobistą kieszonkę, do której może schować swoje skarby, coś, co najlepiej go wyraża:) Oddaliśmy się wspólnymi siłami składaniu kieszeni z papieru i filcu, dobranych kolorystycznie; synek projektował ich wygląd, przyszywał samodzielnie guziki i brzegi; Lidka ozdobiła swoją kieszeń kolorową taśmą; mama dopomagała w napotykanych trudnościach. Strony książeczki podpisaliśmy z tyłu i wypełniliśmy zawartością: pamiątkami i sentymentalnymi drobiazgami. Najfajniejsze było dla dzieci wyszukiwanie owych skarbów i analizowanie ich znaczenia. Na końcu całość połączyliśmy tasiemką.
Wpis powstał w ramach blogowego projektu PRZYGODY Z KSIĄŻKĄ.
Zachęcam do dzielenia się Waszymi literackimi odniesieniami oraz do śledzenia spotkań ze słowem pisanym.
Piękny i wzruszający wpis, Wasze prace i ta bliskość magiczna. Książki tak dobrane, kieszonki pełne skarbów i wspomnień... Postacie jak z babcinych haftów - moja babcia Nela takie właśnie haftowała :) :)
OdpowiedzUsuńSerdeczne pozdrowienia!
Dziękuję za ciepłe słowa:) Żałuję, że nie ocaliłam w porę makatek rodzinnych, ale jak już będę babcią to sobie takę zrobię;) Moje ulubione hasło brzmi: "Gdzie ochota, tam robota" ;)
UsuńZ zachwytem czytam ten wpis, bo to moja sentymentalna wycieczka. Przypomniałaś mi o istnieniu "Groszka i Natalii". Czytałam tę książeczkę u ukochanej cioci. Mam nadzieję, że jeszcze się zachowała... My również lubimy książeczki, które nieco trącają myszką. Właśnie mamy na tapecie "Pamiętnik Czarnego Noska" Janiny Porazińskiej (mój egzemplarz z dzieciństwa). Ja wspominam, a Tymek ma niesamowitą zabawę.
OdpowiedzUsuńWasze kieszonki są po prostu urocze i co najważniejsze zainspirowane wartościową literaturą. Bardzo nam się u Was podoba i zostajemy :)
Cieszę się, że możemy je wspólnie na nowo poodkrywać! Czarnego Noska również mamy, ale jeszcze go dzieciom nie czytałam - chyba jest jednak nieśmiertelny;)
UsuńPięknie tu u Was i tak sentymentalnie się robi... Nie znam większości z prezentowanych przez Was książek, ale te ilustracje sprzed lat są magiczne, przypominają mi moje dzieciństwo... Będę wracać!
OdpowiedzUsuńTo prawda, ilustracje z tych starych książeczek sprawiają, że jakieś światy z głębi naszej podświadomości stają się nam bliższe. Zapraszamy!
UsuńCo tu dużo pisać - ilustracje są cudne. Strasznie mnie kuszą oby dwie.
OdpowiedzUsuńPolecamy!
UsuńBardzo miło, ciepło, przytulnie u Was - jak zawsze!
OdpowiedzUsuńDzięki! Będzie też zołzowato, jak zaczniemy wałkować czarownice, wiedźmy i inne lube panie;)
UsuńNo!
Usuń;)
Jakie ilustracje przepiękne! Będziemy zaglądać regularnie. :D
OdpowiedzUsuńZapraszamy, dla tych ilustracji warto:)
Usuń