Naszym dzieciom.


9 mar 2015

Otwórz okienko

To trzecia z opowiastek Heleny Bechlerowej z serii Książeczki z Misiowej Półeczki, którą poznaliśmy wspólnie.

                                                                               

Koncepcja jej czytania zasadza się, podobnie jak w poprzednich bajeczkach, na wędrowaniu po stronach książki. Krok po kroku towarzyszymy głównemu bohaterowi - krasnalkowi Michałkowi - w poszukiwaniu towarzyszy chętnych do odbycia podróży statkiem. A robimy to pukając w różne okienka i zaglądając do wnętrza napotkanych domków.
Instrukcja na początku książeczki mówi nam, w jaki sposób mamy naciąć linie w poszczególnych oknach, aby móc je otworzyć i podejrzeć, co znajduje się na drugiej stronie i kto zamieszkuje w danym domku.
W miarę czytania, odwracając kartkę - przymykamy ostrożnie okno z powrotem. Wesołej zabawy! - tak pokierowani możemy przystąpić do lektury, która w założeniu ma bawić czytelnika.





Korzystaliśmy z wydania z 1989 roku (wyd. V - pierwsze nastąpiło w roku 1969) pożyczonego z biblioteki. Od razu rzucił nam się w oczy stopień zaczytania tego egzemplarza. Okienka były już nie tylko nacięte, ale chyba stokrotnie otwierane, o czym świadczą widoczne załamania i nadszarpnięcia. Nic dziwnego, że musiała podobać się dzieciom, skoro autorka tak dobrze poprowadzonym opowiadaniem rozbudza dziecięcą ciekawość. No bo kto zresztą nie chciałby razem z Michałkiem popłynąć w morze, wdrapywać się na drzewa i uciekać przed dzikim zwierzem? Propozycja kusząca nawet dla najbardziej zasiedziałych domatorów. Jeśli chcecie dowiedzieć się kto odważył się na taką wyprawę - odkurzcie półki:)
A może przekonają Was niemające sobie równych ilustracje Hanny Czajkowskiej. Znajdzie się tu coś także dla miłośników pięknych wnętrz i interesującego wzornictwa;) Nas zaintrygowało jedno puste mieszkanko oraz pewna tajemnicza furtka na końcu książki.








Zabawa była przednia - tylko przydałaby jakaś opcja kartonowa tej bajeczki, która byłaby trochę trwalsza.

A tak na marginesie, lubicie zaglądać do cudzych okien? Ale nie tak, żeby zaraz pozbawiać kogoś tej odrobiny prywatności, ale tak pooddychać ciepłą atmosferą?
Przyznam, że lubię okna z których bije przyćmiony blask lampki, okna skupione na wieczornej ciszy, gdzie już wszyscy domownicy gromadzą się bez pośpiechu. Nie znoszę natomiast okien mrugających telewizyjnym światłem.

Poniżej prezentujemy migawkę z naszego okienka na świat, takiego do celów domkowo-teatralnych. Powstało na szybko ze starego stolika do karmienia oraz kawałków tkaniny. Dzieci miały zajęcie przy kręceniu imbusem. Adaptowały szkielet stolika na domek, a blat zastąpiły otwieranymi drzwiami - przy okazji miały fajne ćwiczenia orientacji przestrzennej.


3 komentarze:

  1. Jesteście cudowni z tymi książkami, opisami, czytaniem, przeżywaniem, zabawami!
    Czy Wasza Chatka na sowich nóżkach istnieje naprawdę?
    Gorąco Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy bardzo i płonimy się rumieńcem:) Marzy nam się taka bardzo stara chatka, tymczasem mamy 'nową' chatkę urządzaną w 'starym stylu' ;)
    W tej ze zdjęcia wychowała się Babcia naszych pociech.
    Poza tym Chatka na sowich nóżkach to MY, nasze lubienie książek, sów, poezji, lasu i wszystkiego wokół. Któregoś razu zaprezentujemy główną inspirację do tytułu bloga;) Pozdrawiamy serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się też - gdzie nabywacie te piękne książki?
    :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)