Mojej Mamie, z życzeniami powrotu do zdrowia.
Przyszła pora na przedstawienie mojej najdroższej, najukochańszej książeczki z dzieciństwa i, nie zdziwię się wcale, jeśli okaże się ona mało znana wśród czytelniczego grona czy w całej blogosferze.
Przyszła pora na przedstawienie mojej najdroższej, najukochańszej książeczki z dzieciństwa i, nie zdziwię się wcale, jeśli okaże się ona mało znana wśród czytelniczego grona czy w całej blogosferze.
A jeśli nawet, to możliwe, że mignęła gdzieś bez echa, może niewielu ją czytało, lecz jej wspomnienie zatarło się w pamięci. Tak już po prostu jest, że każdy ma właśnie tę SWOJĄ Książkę.
(Interesująco i z wyczuciem pisze na ten temat autorka strony Kiedy byłam mała - przeczytajcie koniecznie).
Wydawnictwo Literackie 1988, wyd. I.
Wydawnictwo Literackie 1988, wyd. I.
Bajki moich przyjaciół Anny Karwińskiej dostałam od mojej mamy, nie wiem z jakiej okazji, a może nawet bez szczególnych okoliczności. Pewne jest, że czytałam ją po wiele razy i wciąż fascynowała mnie tak samo. Składa się na nie 12 różnych opowiadań, z których każde opatrzone jest podtytułem, objaśniającym do kogo kierowana jest bajka. Z pewnością Polcia, Magda czy Maciek znajdą tu coś dla siebie. Mamy także bajkę dla Mamy, dla Joasi czy Marty. Bardzo mi się podobała spersonalizowana historia i szukałam takiej z moim imieniem - chociażby drugim;)
Treści i obrazy, do odbioru których zapraszany jest mały czytelnik krążą wokół spraw dziecięcych, a to, co pociąga głębiej to magia chwili, kiedy dwa światy widziane oczami dziecka - ten zwyczajny i ten zaczarowany dochodzą do głosu. Najciekawsze bowiem przygody dzieją się właśnie na pograniczu jawy i snu, kiedy marzenia odkłada się na wieczór - bo jest na to dużo czasu i nikt nie przerywa. Wówczas można wszystko, można latać w nieznane na spadochronie, spotkać całkowicie znudzoną królewnę lub wróżkę, która w dodatku ma katar, można być małym lub mieć jakiś zaczarowany przedmiot o cudownych właściwościach.
I kiedy ma się na to ochotę - znaleźć się w którejś w książkowych bajek bądź odrobinkę zaczarować rzeczywistość. Czasem natomiast trzeba się przekonać, że z tymi czarami to raczej warto obchodzić się ostrożnie....
Bajki moich przyjaciół to bajki pisane z myślą o dzieciństwie, w którym marzy się o klockach LEGO lub lalce z Peweksu czy przeżywaniu przygód na równi z bohaterami "dobranocek". Dzieciństwie, w którym dorośli zawsze się śpieszą i rzadko mają czas na rozmowę.
Alternatywą jest podążanie w stronę literatury i wyobraźni:
Latawiec wzbił się aż do najwyższej półki regału. Książki rozsunęły się, odsłaniając ciemną przestrzeń.
-Co cię tak martwi? Przecież jest w twojej książce. Jak tylko będziesz chciał, możemy pójść do niej z wizytą.
Tego wieczoru wydarzyły się dwie rzeczy: Kasia zostawiła na podłodze koło łóżeczka książkę z bajkami, którą Tatuś przyniósł po południu, a Mama kładąc Kasię spać niedokładnie zasłoniła okno...
- Wystarczy, że zamarzyłaś sobie na chwilę ten Las i mnie, że chciałaś chociaż na króciutko przypomnieć sobie coś odległego. Jesteś tu i możesz zostać, jak długo zechcesz.
Byłoby strasznie krzywdzące powiedzieć, że współczesne dzieci nie mają za grosz wyobraźni i nie potrafią już nawet fantazjować, bo mają wszystko gotowe - wszystko co sobie dorośli twórcy zabawek wyobrazili.... A taka ocena ciśnie się na usta?
Myślę jednak, że powinniśmy trochę bardziej jednak w nasze dzieci uwierzyć, bardziej niż w bajki...
Mają ten niezwykły przywilej swojego wieku, że są naturalnie otwarte, świeże w odbieraniu wrażeń i wyrażaniu emocji.
Czytając na nowo wybrane opowiadania z moim najstarszym, zastanawiałam
się nad międzypokoleniowymi punktami stycznymi naszego dzieciństwa. Sama jestem ciekawa
jakie drzwi otworzą się jeszcze przed nami przy tym wspólnym zaczytaniu,
słuchaniu i odgadywaniu. Z niecierpliwością czekam na to, co o tej książce powiedzą mi kiedyś dziewczynki.
Bajki moich przyjaciół oferują także takie spojrzenie na rzeczywistość, które potrafi przebić się przez szarość, nudę, zmęczenie i obowiązki. Jak mantra przewija się w tych historiach próba dostrzeżenia w zwyczajnym dniu piękna, uśmiechu i życzliwości - a to są najwspanialsze czary!
Teraz muszę powiedzieć o ilustracjach Doroty Gromczakiewicz. Urzekały mnie i dotąd zachwycają nie precyzyjną kreską, ale drobno usianymi plamkami koloru. Dzięki nim opowiadania ożywały w mojej głowie, migotało wszędzie rozszczepione światło, budując baśniowy nastrój. Mam nadzieję, że nigdy nie będę zmuszona oglądać ich w marnej złoto-brokatowej wersji;) Wplatam wybrane przykłady w tekst, może okaże się, że komuś wydadzą się bliskie.
Świętując Dzień Matki zajęliśmy się z dziećmi szczególnie jedną ulubioną historią, Wiosenną bajką Mamy Eli. Jak każda mama, Mama Ela ma swoje tajemnice skrywane przed pozostałymi domownikami i umie rozmawiać z niezwykłymi przedmiotami w kuchni. Potrafi też piec pyszne Uśmiechnięte Ciasteczka! Takie ciasteczka z różowym albo białym lukrem i kropką najwspanialszych konfitur pośrodku. Na przekór niepogodzie wkłada najładniejszą niebieską sukienkę i postanawia się uśmiechać.... I tak, jak każdej mamie, Mamie Eli, również coś czasem nie wychodzi.... Rozwiązanie pojawia się, gdy do drzwi puka Zielony Listonosz z bukietem fiołków, a Mama na chwilę znów staje się małą dziewczynką....
Piekliśmy zatem i my, na szczęście udało nam się żadnego ciasteczka nie spalić. Małe paluszki wprawnie wykrawały kształty z kruchego ciasta, a następnie dekorowały uśmiechnięte od ucha do ucha smakołyki. Mama także nie odmówiła sobie przedniej zabawy:)
Zabrakło nam zaczarowanych fiołków? - nic straconego, dostałam od synka bukiecik pachnących konwalii, i jestem pewna, że są całkiem niezwykłe :)
Ponieważ książeczka ta ma dla mnie duże znaczenie i podchodzę do niej dość emocjonalnie, wybieram ją jako temat do posta z cyklu Przygody z książką 2
Gorąco polecam!
Czytelniczo inspirują pozostałe blogi w projekcie.
Cudownie, że masz taką książkę:) Ja moje oddałam będąc nastolatką. Strasznie żałuję:/ Najgorsze w tym wszystkim jest to, że chyba nie były za bardzo szanowane i z tego powodu strasznie mi smutno. Wiem jednak, że książki Bąbelinki będę trzymać:)
OdpowiedzUsuńNiektóre z moich książek zużywały się jeszcze w trakcie parokrotnego czytania, pamiętam jak sama je naprawiałam i kleiłam;) Ja też jestem ciekawa, które książki dzieci sobie przysposobią - ale jakby czegoś jednak nie chciały, to będę nadal się tymi książeczkami opiekowała, hihi, dla wnuków.
UsuńTo prawdziwy skarb - taka książka!
OdpowiedzUsuńJak tylko kiedyś napotkam ją...
Dzieciaczki jak zwykle cudownie się bawią!
Dużo zdrowia dla mamy!
Dziękuję w imieniu mamy.
UsuńUwielbiam Bajki moich przyjaciół - swoją oddałam dawno temu, ale kupiłam dla córek na all :D młodsza niezbyt jeszcze zainteresowana, ale 7latce podobają się ogromnie!
OdpowiedzUsuńWitaj bratnia duszo:) Skoro starszej się podobają to znaczy, że wciąż mają moc:)
Usuń