Olgę Siemaszko znamy jako ilustratorkę "małych światów", jak ją lubię nazywać w myślach - nikt chyba nie zdołał tak prosto, subtelnie i precyzyjne zarazem odzwierciedlić fenomenu bajkowej scenerii, w której rozgrywają się literackie historie opowiadane dzieciom.
Razem z autorką poniższych obrazków trzeba się więc pochylić niziutko nad ziemią, rozchylić źdźbła trawy lub zajrzeć pod mały krzaczek, żeby dostrzec kryjące się tam tajemnice. Nawiasem mówiąc to właśnie jej Odrobinka (Calineczka) zrobiła na mnie największe wrażenie dawno temu. W tych niepozornych, niewielkich światach mały człowiek czuł się bezpieczny.
Szczęśliwie Siemaszko zilustrowała również tak znakomitą pozycję jak Mały, dobry jeż, którą napisał rumuński pisarz Octav Pancu Iaşi. I szczęśliwie tę książeczkę (Nasza Księgarnia 1965, przełożyła Janina Wrzoskowa, wyd. I) odnaleźliśmy my na złomowisku;)
Właściwie to rodzaj baśni z morałem.
Historia o pewnym jeżu, któremu w spadku po ojcu nie zostało nic, z wyjątkiem tego, co znalazł w obejściu domu, wzbudziła nasze współczucie. Jego brat, Duży Jeż, okazał się istotą bez serca i skazał Małego Jeża na tułaczkę. Mały Jeż posiadał tylko, znaleziony przed domem czarny węgielek.
Pouczająca opowieść o tym, że wystarczy posiadać nawet tak niewiele, a przy tym mieć pełne wrażliwości spojrzenie na innych, szczególnie będących w potrzebie, aby odmienić swoje życie na lepsze.
"Dobro, które dasz innym, wróci do Ciebie" - mówi stare przysłowie.
Mały jeżyk potrafił oprócz tego pomysłowo wykorzystać swój dar, jedyne, co zostało mu jako pamiątka z rodzinnego domu. Za pomocą węgielka mógł udzielić pomocy napotkanym zwierzętom, które odwdzięczyły mu się z nawiązką.
Wzbudziło to niestety zazdrość u starszego brata. Zapragnął i on stać się posiadaczem czarnego węgielka. Co z tego wynikło? Sprawdźcie, jeśli jeszcze nie znacie tej historii.
Życiowa kreatywność, minimalizm i dobro. Te trzy rzeczy można przełożyć na każdy język i dłonie.
Zabawcie się więc z nami czarnym jak smoła, węglem. Spróbujcie wniknąć w jego strukturę, oceńcie jego kruchość, zdolność brudzenia rąk, zachowanie w wodzie. Może znacie jakieś ciekawe sposoby na eksperymentowanie z węglem kamiennym?
A jeśli nawet nie, to może wyprodukujmy sobie trochę prehistorycznej scenerii, która zobrazuje nam ów zawiły i długotrwały proces tworzenia się pokładów węgla kamiennego?
Pomysł ten podsunął Kacper, który entuzjastycznie opowiadał mi o dinozaurach jedzących roślinki, o resztkach tychże roślinek w ziemi i o ginięciu wielkich gadów.
Musieliśmy na chwilę oderwać oczy od dzwonków, wiech, baldachów i drzew zmyślnie rozrysowanych przez Siemaszko i przenieść się w wyobraźni w wyższe partie roślinności karbonu.
W roli wybujałych paproci, widłaków i ogromnych skrzypów wystąpili ich maleńcy, polni i ogrodowi kuzyni.
Układaliśmy je w przezroczystym wazonie, dzięki czemu zyskaliśmy podgląd na tworzenie się na sobie kolejnych warstw podłoża.
Układaliśmy je w przezroczystym wazonie, dzięki czemu zyskaliśmy podgląd na tworzenie się na sobie kolejnych warstw podłoża.
Roślinki przysypywaliśmy białym i czarnym piaskiem i zalewaliśmy wodą. Fundowaliśmy im małe tsunami i obserwowaliśmy wirujące drobinki. Z tej brei węgiel raczej nie powstanie, nawet jeśli zakopalibyśmy ją w kapsule czasu - jednakże zabawa w dociekanie zajmująca!
Wiedzeni potrzebą oderwaliśmy się całkowicie od treści Małego dobrego jeża, żeby zgłębić ślady prehistorycznych roślin i zwierząt. To wciąż żywy temat dla dzieciaków, dlatego z zapałem zabrały się do tworzenia odcisków w ciastolinie.
I tym razem wykorzystaliśmy masę domowej roboty, przechowywaną z poprzednich zabaw - masa trochę zmiękła, więc podsypywaliśmy nasze skamieniałości mąką, dodatkowo imitującą minerały. Garść roślin z ogrodu i Kacprowe figurki posłużyły do zgłębiania zagadnienia.
Wpis z cyklu "Przygody z książką" .
Mnóstwo inspiracji znajdziecie u innych współtwórców projektu:
blogi w projekcie
Wspaniałe ilustracje O. Siemaszko! Przenoszę się w czasie...
OdpowiedzUsuńA zabawa piękna, fajna i smakowicie wyglądająca (nie jadłam jeszcze kolacji), zawsze mi się tak podobają Wasze przejścia od książki do zabawy :) Pozdrowienia z lata!
Jesteście niesamowici z tymi wszystkimi zabawami inspirowanymi książkami. Podziwiam kreatywność oraz umiejętność wciągnięcia potomka do wspólnych działań. Tak trzymać! :-)
OdpowiedzUsuń