Naszym dzieciom.


18 wrz 2017

Moje wiersze - synkowi

Kochany synu,


właśnie wkroczyłeś na swój szlak przygody z nauką w szkole. Wiem, że czekałeś na ten moment z radością, pomieszaną z obawami. Widzę Twoją dumę i zadowolenie z siebie. Ty wiesz, co robić.


Tak naprawdę, wiedzę o świecie zacząłeś przyswajać już dawno temu, kiedy byłeś jeszcze tak maleńki, że śmiało zmieściłbyś się w swoim własnym piórniku. Na szczęście miałeś wtedy bardziej przytulne warunki do rozwoju:) Już wtedy wykazywałeś się imponującą samodzielnością.

                      (fot. P.K.)
Gratuluję Tobie, że jesteś właśnie taki! Cudowny! Wiesz, ja też potrzebuję czasem przewodników, ludzi, którzy udzielą mi wskazówek, dzięki którym zdobędę wiedzę, tak potrzebną mi w moich decyzjach... Życzę Tobie, byś spotykał w tej swojej szkolnej przygodzie ludzi mądrych, wspierających, i ludzi z pasją. Wiem, że się nie zniechęcisz, ponieważ te wszystkie naturalne zdolności są w Tobie. 

Bez różnicy, czy ktoś nazwie je biodynamicznymi siłami, predyspozycjami, twórczym potencjałem czy czymś innym. Bez różnicy w jakim tempie będziesz je odkrywał.
Stawaj się sobą! Po prostu. Z mocą, radością, skłonnością do badania, obserwowania,
 ale też wyciszenia, z chwilami buntu, zapomnienia, z odkrywczym spojrzeniem na rzeczywistość.

 Ze skłonnością do odpowiadania na wszystkie dobre impulsy, które zobaczysz w tym czasie.
 Podziwiam Ciebie za to, jak tworzysz swoją osobistą przestrzeń do przyswajania świata. Cenię Twoje sposoby na otaczanie się tym, co akurat Tobie jest potrzebne, bliskie, lub wydaje się pociągające na tym etapie. Uwielbiam jak forsujesz pozostawienie tych, wszystkich zapisanych przez Ciebie karteluszków, małych skarbów i pamiątek, w zasięgu ręki. 






I dziękuję Ci, że mogę Tobie w tej przygodzie towarzyszyć. 
Jest jeszcze coś. Pewien wiersz. 


Wiersz pełen przekory. Słowa poetki, które zdradzają co jest prawdziwą siłą napędową doniosłych dokonań i odważnych poczynań. To marzenia. 
Jako uważny siedmiolatek jesteś mistrzem marzeń! 
Życzę Ci, żeby Twoje marzenia mieściły się wszędzie, jak małe kiełki roślin i rosły razem z Tobą, na miarę tego Kim Jesteś. Dbaj o swoje marzenia!

                         (fot. P.K.)
Twoja MAMgusta;)

     ***********************************************

Moje wiersze Joanna Kulmowa. Biuro Wydawniczo-Propagandowe RSW  "Prasa-Książka-Ruch"1973.

Książeczka wybitna, moim zdaniem, ponieważ pełna głosu dziecka i aktywności poznawczej dziecka. Refleksja nie jest tu tak ważna. Może ona u odbiorcy wystąpić, ale już raczej na etapie końcowym. Ważniejsze jest badanie, dotykanie istoty zjawisk widzianych oczami dziecka oraz samo myślenie, ale takie zapętlone, fragmentaryczne, o niebieskich migdałach. 
Wszystkie te zjawiska mogą stać się inspirujące, mogą być początkiem czegoś nowego. Mają swój czas trwania. Najczęściej w oka mgnieniu:) I z nieobcym poetce humorem.

Moje wiersze wstają wcześniej niż ja - 
kiedy jest jeszcze ciemno.
I  dlatego są śpiące za dnia
i chowają się po kątach przede mną.
(Moje wiersze)


Dlatego z Kulmową można robić wszystko, na co ma się ochotę:)
Można zrobić skok w przyrodę, w kałużę po deszczu. Można oglądać niebo w stawie, osę spod spodu. Oglądać swój własny cień. Słuchać wiatru, który umilkł. Słuchać koncertu żab i świerszczy, i tak dokładnie się z nim zespolić. Można też słuchać odgłosów lasu. Koniecznie trzeba z Kulmową pobiegać boso. A na dodatek pobębnić w takt deszczu. Czy mało? Można przecież jeszcze chmur poszukać w tych kałużach, strącić kroplę z trawy, pobawić się z kotem (ale o tym potem).
No to siup! Żeby mącić/miesić/błoto rozpryśnięte.









Trzeba było sprawdzić głębokość każdej z kałuż, rozchluptać na boki jej zawartość, strząsnąć z liści krople deszczu, pociągać za gałązki, żeby sprawdzić ile poleci wody na głowę, wykonać parę podskoków i rozbiegów na mokrym asfalcie, porównać miękkość mokrej trawy z gładkim piaskowym błotkiem i żwirkiem podwórkowym. Słowem spontaniczna i pełna frajdy zabawa jako wytłumaczenie poetyckich metafor:) Dzieci objaśniają mi świat wierszy swoim entuzjastycznym eksperymentowaniem. Ja przemycam im trochę artystycznej wrażliwości, i wszyscy mamy z tego super zabawę.


Pytanie, czy ilustrator tej poetyckiej książki dał się uwieść lirycznemu tonowi tych wierszy? Jakie na dowód tego oddał faktury, jakie utkał kreski, i jakie stworzył pryzmaty? Zobaczcie i oceńcie sami:)
Adam Kilian!




















Kiedy jest się dzieckiem, jest się też takim trochę radarem, odbierającym wszystkie sygnały i bodźce z otoczenia. Emituje się je w postaci czystych i nieograniczonych emocji. Myśli wydają się być wtedy tak ulotne i nietrwałe, że ledwie można je ze sobą połączyć w rozsądną całość. Kilian złowił przeżycia podmiotu lirycznego w misterną, pajęczą siatkę. Tak, by nie uciekło z niej nic z tych pięknych wzruszeń, odkryć i zachwytów. Autor ilustracji pozwolił, by żyły one własnym życiem, zaglądając pod każdy liść podbity słońcem, w odmęty kałuży, wpatrując się w unerwienie listowia czy fakturę kory na drzewie. Bardzo dyskretnie. Uważnie.
Dzięki takiemu podejściu Kulmowej i Kiliana do tego, co też siedzi w dziecięcej głowie, książeczka powyższa to cenny trop do zrozumienia małych myślicieli. Marzycieli, którzy ledwie łapią się parasolki, a już lecą z nią w przestworza, którzy zbierają kolorowe szkiełka z rozbitych butelek i obserwują przez nie rzeczywistość. Lub też zbierają szeleszczące folie po cukierkach i patrzą pod światło.

Z takich folijek powstało nasze drzewo marzeń:)
Najpierw mała K. bawiła się do woli w dopasowywanie kolorów i podglądanie przez nie; potem dzieci wycięły z nich kształty liści a dziurkaczem zrobiliśmy otworki.





Na drzewo marzeń dzieci wybrały małą jabłonkę w sadzie. Liście z niej już częściowo opadły, więc ciekawie było ją trochę ożywić. Udzielił się nam kolorowy animus. Lekki wiatr igrał z naszym drzewkiem, strącając folijki. Dmuchaliśmy w nie, wyrzucaliśmy wysoko w górę, jak się dało. Syn wplątywał mi liście we włosy, kiedy próbowałam uchwycić te radosne momenty. Kaja wolała nieskończoną ilość razy zamykać i otwierać furtkę do sadku. Lidka wchodziła pod jabłonkę i myślała o swoim marzeniu. Ubrane drzewko wyglądało zjawiskowo. Na drugi raz musimy tylko zjeść więcej cukierków;)










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za podzielenie się Twoimi wrażeniami:)